Miłość i zbrodnia która wstrząsnęła miastem Stęszew i wkrótce Europą część 1.
Motto, uważaj na miłość, Amor prócz miłości ma dla Ciebie wiele strzał które bolą. Miłości nie da się zerwać z drzewa, jak dojrzałego jabłka. Miłość musi najpierw zakwitnąć. Dobiegał końca rok 1913 w Stęszewie panował spokój, ludzie powoli przygotowywali się do świąt Bożego Narodzenia. Chodzili po sklepach, szukali prezentów dla najbliższych, kupowali żabki stalowe i piękne kolorowe świeczki na choinkę. Piekarz Skoracki sporządzał listę stałych klientów. U Skorackiego każdy klient, który przez cały rok kupował pieczywo, na święta dostawał pieczywo w prezencie. Życie toczyło się spokojnie nikt nawet w myślach nie przypuszczał że niebawem wybuchnie najokrutniejsza dla Polaków pierwsza wojna światowa. Dla Polaków była najokrutniejsza ponieważ służyli w wojskach Niemieckich, Rosyjskich i Austriackich. Ojciec strzelał do syna, syn do ojca, a brat zabijał brata. Gazety od dawna nie przynosiły sensacyjnych wiadomości. Głównymi tematami na pierwszych stronach gazet były choroba, śmierć kardynała Rampolli, odnalezienie obrazu „Mona lisy”- skradzionego przed kilku laty z Paryskiego Luwru. Nadszedł dzień 21 grudnia w tym dniu w 1913r. przypadła złota niedziela, ludzie z radosnym spokojem robili zakupy, gromadzili zapasy niezbędne do odprawienia obfitej Wigilijnej wieczerzy. W sklepach panował duży ruch, kupcy zacierali ręce, odnosili niebywałe obroty. Pogoda po deszczowych dniach w złotą niedzielę była ładna, kilka stopni powyżej zera. Świąteczny pogodny wesoły nastrój, zmąciła wiadomość o okropnej zbrodni, popełnionej przez człowieka stojącego na społecznym świeczniku. Był posłem do Niemieckiego parlamentu, oraz zięciem Bolesława Potockiego z pobliskiego Będlewa. Zbrodniarzem okazał się Hrabia Maciej Mielżyński. O czwartej rano zastrzelił z broni myśliwskiej żonę, matkę trojga dzieci, oraz dwudziesto paro letniego siostrzeńca żony. Wiadomość o tej strasznej tragedii, zbulwersowała całą Wielkopolskę, Polaków, Niemców, a następnie całą Europę. Gdy dowieziono do Stęszewa gazetę „Niedzielny kurier Poznański”. Ludzie momentalnie wykupili wszystkie egzemplarze. Na pierwszej stronie rzucał się w oczy nagłówek „Straszna wiadomość”. W godzinach porannych rozeszła się z błyskawiczną szybkością wieść straszna, która wstrząsnąć musi całym społeczeństwem. „Oto nad ranem o godzinie 4, w Dakowach Mokrych pod Bukiem, zastrzeleni zostali Felicja z Potockich z Będlewa Hrabina Mielżyńska, żona posła Macieja Hrabiego Mielżyńskiego. Zamordowany również został syn przyrodniej siostry Hrabiny Maciejowej i ranna została towarzyszka Hrabiny. Czynu tego dokonał mąż zastrzelonej, Hrabia Maciej Mielżyński który następnie wyjechał samochodem, w niewiadomym kierunku. Ową towarzyszką ma być podobno Pani Kaczorowska. Donoszą, że wszyscy wymienieni spędzili wspólnie wieczór, aż do późnej nocy, do godziny 3. W godzinę później nastąpiła zbrodnia. Wiadomość dla mieszkańców Stęszewa przejmuje każdego grozą. W roku 1913 gazetę kupowało się codziennie, codziennie gazetę kupował kto inny po kolei i przekazywał sąsiadowi. Jednak tym razem wiadomość o zbrodni, obiegła całe miasto w kilka minut. Dziennik Poznański, Pismo wielkopolskich ziemian, założone w roku 1859, potwierdziło okropną tragedię, króciutką wzmianką w rubryce wiadomości z prowincji, „Dowiadujemy się, że dzisiaj w nocy w Dakowach Mokrych Hrabia Maciej Mielżyński w przystępie szału, zastrzelił swoją żonę, swego siostrzeńca Hrabiego Alfreda Miączyńskiego” Gazety węszyły sensację, zainteresowanie prasy tragicznymi wypadkami było olbrzymie. Nazwisko Mielżyńskich było znane w Wielkopolsce, ludzie pamiętali o filantropijnej działalności Hrabiego Seweryna Mielżyńskiego z Miłosławia, oraz zasługi jego dla towarzystwa przyjaciół nauk w Poznaniu i muzeum im. Mielżyńskich. DO ludzi zasłużonych zaliczał się również ojciec tragicznie zmarłej Felicji Mielżyńskiej, Bolesław Potocki z Będlewa. Był on współzałożycielem jednego z pierwszych polskich banków: Kwilecki, Potocki i S-ka. Potocki z Będlewa był dobrym gospodarzem, wykazywał się rozsądkiem i pracą skupiając coraz to nowe dobra „Aby zabezpieczyć w ich ręku ziemię ojczystą”. Utworzył dla synów dwie ordynacje : Będlewo, Dakowy. Teatr Polski, w Poznaniu zawdzięczał swój byt dzięki darowiźnie Potockiego z Będlewa ziemi pod jego Budowę. Dociekając przyczyn okropnego podwójnego morderstwa w Dakowach, wspomniano tragiczne losy rodziny Bolesława Potockiego. Starszego brata, Wiktora, zabili Niemieccy żołdacy w 1848r. Brat Eustachy zginął w młodym wieku na polowaniu w skutek nieprzewidzianego wystrzału z dubeltówki. Obaj synowie Bolesława dla których założył ordynację, zmarli młodo nie pozostawiając potomstwa. Teraz dwoje następnych dziedziców córka, wnuk nieoczekiwanie tragicznie zostali zamordowani… C.D.N
Zbigniew Tomaszewsk