ZAGINIONE – UTRACONE CZĘŚĆ 14 -Boruja
Park Wielkopolski zostawia las naturze, aby sam sobie radził, dlatego Boruja umiera przez brak pielęgnowania. Obumarły prawie wszystkie dęby. Normalnie dąb żyje 300 lat, potem ponad tysiąc lat umiera. Na Borui jest tyle robactwa, że dęby umrą bardzo szybko.
Park tłumacząc się, że nie można ingerować w życie parku, kieruje się tylko oszczędnościami. Ekologiczne środki ochrony są bardzo drogie, opryski roślin z samolotów także wiążą się z bardzo wysokimi kosztami. Na to, że jest to błędne tłumaczenie parku, podaje przykład, gdyby ZUS ogłosił, że nie wolno ingerować w zdrowie ludzi chorych, że ich los należy pozostawić Bogu, w ciągu roku zmarłoby zapewne około trzech milionów.
Bardzo proszę Boga, aby Park Narodowy przyznał się do błędów i oddał lasom państwowym te zgliszcza, które pozostały po Borui. W szczególności te po świętym gaju i podgaju. Na podgaju przebywałem od dziecka. Jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku z ojcem, co roku jeździłem motorem WFM po zioła ostrożeńca (czarciego żebra).
Na łące na podgaju zawsze ciekawiło mnie, jaka gruba jest warstwa torfu. W roku 1980, w niedzielę, wziąłem stalowy, twardy, żebrowany pręt o długości około 5 metrów i poszedłem pieszo na podgaj, na łąki. Nie wierzyłem własnym oczom. Bez problemu rękoma wbiłem w podłoże pręt na głębokość czterech metrów i wchodził dalej.
Od zawsze ludzie siano z podgaju nosili do drogi na kocach lub drewnianych ramach. W 1975 roku byłem świadkiem, jak na podgaju koń ugrzązł w torfowisku i zatrzymał się na brzuchu. Przez cały dzień, w czwórkę odkopaliśmy go, wykopaliśmy skośną drogę, przynieśliśmy z lasu mnóstwo gałęzi, wyłożyliśmy nimi drogę i wyprowadziliśmy konia. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć, jak właściciel konia ze Stęszewa – Roman Czeszak – głaskał go, tulił i płakał, bo myślał że torfowisko do końca wciągnie jego zwierzę. Dzięki naszej pomysłowości, zachowaniu zimnej krwi i umiejętności współpracy, cali i zdrowi – łącznie z koniem – wróciliśmy do domu. Dostaliśmy niezłą lekcje pokory od natury.
Wróćmy do siana z łąk podgaju. Wykorzystywano je wyłącznie do karmienia koni. Siano z podgaju jest kwaśne i nie nadaje się do karmienia innych zwierząt. Przy okazji wspomnę, że bardzo dobrym pokarmem dla koni jest owies i koniczyna. Owies i koniczyna mają takie same wartości odżywcze. Nasiona koniczyny do Wielkopolski przywiózł z Anglii Dezydery Chłapowski z Turwi pow. Kościan, a góralom do Zakopanego nasiona koniczyny zawiózł w prezencie zakochany w Tatrach doktor Tytus Chałubiński z Warszawy.
Na tym można by zakończyć cykl felietonów zaginione-utracone. Mam w archiwum jeszcze sporo teczek z napisem zaginione-utracone, ale w tym kraju nie warto o tym pisać, to nie ma sensu. Można tu zacytować stare, mądre powiedzenie: „Psy szczekają, karawana jedzie dalej”.
Zbigniew Tomaszewski